O potrzebie organizacji konkursów tradycji powożenia w Polsce

 O POTRZEBIE ORGANIZACJI KONKURSÓW TRADYCYJNEGO POWOŻENIA W POLSCE.
 
      Udział polskich uczestników w konkursach tradycyjnego powożenia  w najpoważniejszych tego typu zawodach w Europie zachodniej w latach ubiegłych pobudza do prostej refleksji – dlaczego takie konkursy nie mogły by się odbywać w Polsce, kraju w którym tradycja zaprzęgowa ma swoje piękne karty i długą historię. Rozważania na temat dziejów powożenia w naszym kraju i odniesienie się do źródeł historycznych tego zagadnienia znacznie przekracza ramy niniejszego artykułu, szczególnie jeśli ma się on odnosić do dziejów powożenia sportowego. Źródła tematu  tkwią w procesie rozwoju środków transportu osobowego trakcji konnej a szczególnie w obszarze pojazdów reprezentacyjnych i spacerowych, używanych przez elitarne środowiska. Rozmiłowanie w świetnych koniach i pięknych pojazdach wśród polskiej arystokracji i ziemiaństwa było niejednokrotnie powodem do spektakularnych wystąpień przy różnych okazjach, które na początku z całą pewnością nie miały charakteru sportowego a jedynie względy prestiżu, były świadectwem pozycji społecznej i majątkowej. Odnotowują to skrzętnie pamiętnikarze już od XVI wieku, lecz najobszerniej rzecz tę traktuje Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów za Augusta III”. W rozdziałach „O pojazdach” i „O koniach i szorach” znajdujemy początki tego, co w późniejszym procesie rozwojowym przerodziło się w powożenie sportowe oraz kryteria doboru koni. Szczególnie to drugie wyraziło się w określeniu; cug maścisty i sprzęgły, co w prostym tłumaczeniu oznaczało idealny dobór koni pod względem maści, eksterieru i ruchu- kryterium to do dziś pozostaje niezmiennym, a szczególnie w formule powożenia tradycyjnego. Jędrzej Kitowicz chyba jako pierwszy wymienia też nazwy pojazdów, które zapoczątkowują grupę zaliczaną do sportowych, powożonych przez właściciela. Wymienia tu faetony, karykle i kariolki oraz karabony, które być może były zniekształconą formą językową szarabanu. Wprawdzie opisuje również pojazdy dwukołowe, które w Polsce ani wtedy, ani później nie cieszyły się zbyt wielką popularnością ani prestiżem,jako że określano je „biedą”, bo jej dwóch kół brakowało i stangreta     - co nie oznaczało jednak sportowego charakteru takiego wehikułu.
      Na XVIII-wiecznych warszawskich wedutach Bernarda Belotta zwanego Canalettem możemy zobaczyć liczne reprezentacyjne ekwipaże epoki króla Stanisława Augusta, nie gorsze od tych, które w tamtym czasie krążyły po ulicach Londynu, Paryża czy Wiednia. Jednak tamże znajdujemy również pojazd, który żywo przypomina modny ówcześnie typ faetonu o angielskim rodowodzie, tak zwany highflyer lub crane-neck phaeton. Gdyby nie szkicowe ujęcie tego wizerunku, nie dające możliwości szczegółowej analizy, można by uznać to za pierwsze w polskiej ikonografii przedstawienie sportowego faetonu wczesnego typu. Epoka stanisławowska wprowadziła na polskie drogi wiele nowych typów pojazdów jako spacerowych czy myśliwskich, których użycie na przełomie wieków już mogło nabierać sportowego charakteru, jeśli uznamy za sportowy, fakt osobistego powożenia zaprzęgiem przez  dżentelmena. Niestety, nikt do tej pory nie poddał szczegółowej analizie materiałów źródłowych i ikonograficznych pod kątem badań historii sportowego powożenia, zresztą ilość i jakość dostępnego materiału, szczególnie dotyczącego drugiej połowy XVIII-tego i pierwszej wieku XIX-tego pozostaje nader skromna. Wiemy jednak, że moda na zachodni styl życia, nowe obyczaje i ubiory wzorowane na angielskim country life, a zatem i na sportowe pojazdy stawała się powszechna, szczególnie wśród wyższych elit społeczeństwa. Kronikarze porozbiorowej Warszawy odnotowali wyczyny zaprzęgowe Józefa księcia Poniatowskiego i jego towarzystwa z pałacu „Pod Blachą”. Charakterystyczny, choć nie pozbawiony satyrycznej nuty opis zjawiska daje nam Adam Mickiewicz na stronach „Pana Tadeusza”, przywołując postać Podczaszyca i jego dwukolnej dryndulki. Wzory modnych, nowych pojazdów z przełomu wieków i pierwszej połowy XIX wieku możemy znaleźć w wilanowskiej kolekcji rysunków i grafik po rodzinie Potockich, aktualnie w zbiorach Biblioteki Narodowej. Podejrzewam, że wzorniki londyńskiej oficyny Rudolfa Ackermana trafiały do wielu podobnych miejsc, jednak nie zachował się w Polsce żaden pojazd sportowy wczesnego okresu, nie licząc spacerowego „kongresu wiedeńskiego” w zbiorach powozowni łańcuckiej, który posiada konstrukcję jakby potrójnego faetonu.
     Znacznie bogatsza we wszelakiego typu materiały do badań jest druga połowa XIX-tego wieku. Poprzez rozwój prasy i wydawnictw oraz literatury wspomnieniowej, dzieła sztuki i fotografię oraz zachowane przykłady pojazdów i uprzęży, otrzymujemy o wiele pełniejszy obraz rozwoju zaprzęgowego sportu, który w tym czasie nabierał swojego doskonałego i ponadczasowego kształtu. Analizując na obrazie Jana Rosena bardzo wierne przedstawienie zaprzęgu sportowego startującego w konkursie na Placu Ujazdowskim w 1881 roku, otrzymujemy pełną informację, jak taki zaprzęg powinien wyglądać dziś. Tak jakby czas się zatrzymał - ten sam typ pojazdu, uprzęży, ubioru obsługi, ta sama zasada doboru koni obowiązuje dziś, może z wyjątkiem tam przedstawionej mody damskiej, która znacznie później nabrała uniwersalnego i ponadczasowego stylu. Podobne refleksje nasuwa grupa obrazów Juliusza Kossaka, malowana w latach 1872-91 na zamówienie ordynata chorostkowskiego, Wilhelma hr. Siemieńskiego-Lewickiego a przedstawiająca liczne zaprzęgi tego znakomitego hodowcy koni i miłośnika sportowego powożenia. Akwarela z 1888 roku, według prof. Witolda Pruskiego, przedstawiająca wyjazd brekiem zaprzężonym w czwórkę gniadych koni na wyścigi we Lwowie, jest również przykładem wzorcowego zaprzęgu, mogącego startować w dzisiejszych konkursach tradycyjnego powożenia. Takie same wrażenie odnosimy, oglądając akwarelę z1891 roku, a przedstawiającą ten sam brek w piątkę siwych koni, zaprzężonych w stylu angielskim. Przykłady można by mnożyć, bazując również na bardziej licznych fotografiach, ale wniosek z tego wypływa ten sam – sportowe powożenie w Polsce ma już długą i chlubną tradycję, nie odbiegającą od zachodnich wzorców.
    Zawody zaprzęgowe organizowano przy okazji wystaw rolniczych i hodowlanych, tak w Królestwie Polskim, w Galicji, Wielkim Księstwie Poznańskim jak i na kresach wschodnich. Sportowymi zaprzęgami wyjeżdżano często na wyścigi konne i konkursy hippiczne, bywały też organizowane corsa kwiatowe. Konkursy zaprzęgów organizowano również z okazji licznych, regionalnych jarmarków hodowlanych. Na kresach pojawiają się konkursy zaprzęgów bałagulskich, które jednak stają się zjawiskiem zgoła odmiennym od angielskiego czy węgierskiego stylu powożenia. Dziś nie mogły by się odnaleźć w ramach zasad konkursów tradycyjnego powożenia, ale z powodzeniem mógłby mieć zastosowanie w tychże wyjazdowy styl krakowski, dość powszechnie praktykowany w zaprzęgach polskich dworów. Takie zaprzęgi pojawiały się również w konkursach, nie tyko regionalnych, ale dominującym stylem dżentelmeńskiego powożenia stał się jednak styl angielski, preferowany w wielkich rezydencjach polskiej arystokracji, takich jak Łańcut, Antoniny, Sławuta czy Chorostków, które gromadziły również wspaniałe kolekcje pojazdów. Liczne konkursy zaprzęgowe organizowane były w Warszawie od 1880 roku, przy okazji konkursów hippicznych, początkowo na Placu Ujazdowskim, później na placu zwanym „kirasjerskim” przy Łazienkach Królewskich, ale również z okazji wystaw zwierząt gospodarskich na Polu Mokotowskim, na którym zlokalizowany był teren wyścigów konnych. Patronowało tym inicjatywom Towarzystwo Wyścigów Konnych, a od 1907 roku Warszawskie Koło Sportowe. W ślad za tym zaczęły powstawać regionalne koła sportowe, które patronowały głównie organizacji  konkursów hippicznych. Parę słów należy poświęcić działalności przedsiębiorstwa znanego w Warszawie pod nazwą Nowy Tattersal. Założone przez siodlarza Władysława Cybulskiego i fabrykanta powozów Mariana Konopnickiego zajmowało się produkcją i sprzedażą siodeł, uprzęży, pojazdów konnych, treningiem koni pod siodło i do zaprzęgu, wynajmem ekskluzywnych ekwipaży i koni wierzchowych oraz organizowaniem konkursów hippicznych. Około 1900 roku posiadało najlepsze zaprzęgi w Warszawie. W konkursie hippicznym na Agrykoli w 1901 roku Nowy Tattersal wystawił 9 zaprzęgów, zbierając trzy główne nagrody.
     Najbardziej ekskluzywną formą sportowego powożenia stał się w drugiej połowie XIX wieku tzw. coaching, czyli powożenie karetą pocztową w zaprzęgu poczwórnym w stylu angielskim. Nurt ten zrodził się po upadku konnej poczty w Anglii w wyniku rozwoju kolejnictwa, a karety zaczęli wykupywać sportsmeni do użytku w prywatnych rajdach długodystansowych jak również do wyjazdów na wyścigi i pikniki. W związku z tym producenci powozów nie zaprzestali produkcji tego typu pojazdów, tworząc odmianę o nazwie park drag. Ten rodzaj sportu nie zyskał jednak większej popularności na ziemiach polskich a jedynym do tej pory ustalonym przypadkiem używania angielskiej karety pocztowej był coach braci Jana i Edwarda Reszke, znakomitych śpiewaków operowych, ziemian i hodowców koni wyścigowych. Oczywiście nie należy zapominać o wybitnych polskich sportsmenach żyjących w Paryżu, Konstantym ks. Radziwille i Mikołaju hr. Potockim, których wspaniałe zaprzęgi znane są ze zdjęć Jeana Deltona. Niestety coach Mikołaja Potockiego nie trafił do zbiorów łańcuckich wraz z jego innymi sportowymi pojazdami. W tym miejscu wypada przypomnieć, że jednym z największych współczesnych producentów tego typu pojazdów, opartych na oryginalnych angielskich wzorach jest zakład Zenona Mendyki w Dolsku, nie słyszałem jednak by jakikolwiek z nich trafił w polskie ręce.
    Druga Wojna Światowa i jej następstwa brutalnie przerwały rozwój sportu zaprzęgowego. Nowa epoka niszczenia wszystkiego, co by miało związek z elitarnym stylem życia spowodowała nie tylko zerwanie ciągłości tradycji, ale utratę olbrzymiej liczby zabytkowych pojazdów konnych. Wprawdzie sport zaprzęgowy w Polsce odżywa w latach 60-tych, a w późniejszych odnosi liczne sukcesy na arenie międzynarodowej, ale formuła tradycyjnego powożenia jak dotąd nie odnalazła swojej przestrzeni. Podejmowano wprawdzie różne próby organizowania konkursów lokalnych, również w swoiście pojmowanej tradycji historycznej, jednak osiągane efekty, delikatnie mówiąc, były mocno dyskusyjne. W tych wszystkich przypadkach niestety kłania się brak wiedzy i zrozumienia istoty tradycyjnego powożenia, znajomości stylu i obyczaju. Należy z naciskiem podkreślić, że tradycyjne powożenie nie jest paradą przebierańców w dziwnych pojazdach, które są  często produktami chorej wyobraźni lub przysłowiowym „odkrywaniem Ameryki”, podczas gdy wystarczy oprzeć się na dobrych, sprawdzonych wzorach !!! Tę filozofię wyznaje z powodzeniem wspomniany już zakład Zenona Mendyki. Te same problemy dotyczą producentów uprzęży. Pisałem już o tym w artykule „Tradycja zobowiązuje”, do którego odsyłam zainteresowanych (HiJ nr 25/2010).
    Pojawili się w Polsce pasjonaci tradycyjnego powożenia, z powodzeniem występujący w konkursach tego typu w Europie Zachodniej. Pisałem już o udanym występie piątki Krzysztofa Szustra w Cuts w maju 2012 roku, który został powtórzony w równie ważnym dla tego typu konkursów miejscu- w hanowerskim Stadzie Ogierów w Celle. Tamże startował też zaprzęgiem jednokonnym Marek Doruch, znany producent pojazdów konnych z Niemczy. Amatorów startów w takich konkursach znalazło by się w Polsce więcej, nie wszyscy jednak gotowi są do startów zagranicą. Nie trzeba ukrywać, że ten rodzaj sportu jest specyficznie wymagającym, nie tylko pod względem umiejętności klasycznego powożenia ale szczególnie w wymiarze właściwie pojmowanego stylu, estetyki i harmonii. Jest w naturze swej smakowaniem elitarnego, nie ukrywajmy, sposobu życia i czerpania przyjemności niekoniecznie w wyścigach o sekundy czy w produkcji adrenaliny. Konkursy tradycyjnego powożenia są w równej mierze spotkaniami towarzyskimi pasjonatów klasycznego powożenia, historycznych pojazdów, tradycji kulturowej i dobrego obyczaju, w których obowiązuje atmosfera wzajemnej życzliwości i chęci pomocy, dzielenia się wiedzą i umiejętnościami. Zasady uczestniczenia w nich są określone regulaminem AIAT (Assosiation Internationale d'Attelage de Traditional) , który z inicjatywy Pana Marka Dorucha został przetłumaczony na język polski i zostanie opublikowany staraniem Stowarzyszenia Miłośników Powozów i Zaprzęgów. Myślę, że przyszła pora na pierwszą próbę zorganizowania takiego konkursu w Polsce i nawiązania nici dawnej, zapomnianej już tradycji. Pomysł powstał w czasie ubiegłorocznej sesji Stowarzyszenia w Szkole Powożenia Irka Kozłowskiego w Jagodnem i Stadninie Koni w Budziskach Krzysztofa Szustra, poświęconej problematyce zaprzęgowej. Podczas rozważań nad ewentualnym miejscem organizacji takiego konkursu wymieniany był królewski Wilanów, Stadnina Koni w Racocie i inne, ale bezkonkurencyjnym w tej materii wydał się wszystkim Książ, ze wspaniałym, historycznym zamkiem, zabytkowymi stajniami, które mogą zaliczać się do najpiękniejszych w Europie oraz pięknym krajobrazem i przyrodą. Książ ma też tę przewagę, że położony jest blisko zachodniej granicy z dobrym połączeniem z autostradami, oraz posiada całe zaplecze niezbędne do przeprowadzenia konkursu w jednym miejscu, oraz wieloletnie doświadczenie praktyczne. Wypromowanie Książa, jako stałego miejsca rozgrywania międzynarodowych konkursów tradycyjnego powożenia wg  regulaminu AIAT może stać przyczynkiem do rozwoju tej konkurencji w Polsce, z pożytkiem dla polskiej hodowli koni, miłośników amatorskiego powożenia oraz producentów pojazdów i akcesoriów zaprzęgowych.