O konkursach tradycyjnego powożenia

 O KONKURSACH TRADYCYJNEGO POWOŻENIA   (cz.II)
 
     Kontynuując myśli zawarte w artykule wprowadzającym do tematu tradycyjnego powożenia a opublikowanym w poprzednim numerze HiJ, czas przejść do spraw bardziej szczegółowych, określających podstawowe zasady właściwego przygotowania zaprzęgu do startów w tejże konkurencji. Jak już wcześniej wspomniałem, konkursy tradycyjnego powożenia są zjawiskiem tyleż sportowym co kulturowym i estetycznym, w których ciężar gatunkowy wyraźnie przesuwa się bardziej w stronę piękna i harmonii niż w kierunku walorów czysto sprawnościowych. Nurt ten usilnie stara się utrzymać to, co niestety zostało zdaje się bezpowrotnie utracone w konkursach o charakterze wyłącznie wyczynowym.
     Obserwując różne inicjatywy w powożeniu amatorskim w naszym kraju, niestety nasuwa się refleksja, że poziom naszych zaprzęgów pozostawia wiele do życzenia, szczególnie pod względem estetycznym. Wynika to w dużym stopniu z braku odpowiednich środków do realizacji przedsięwzięcia na odpowiednim poziomie, ale myślę że w równym stopniu, jeśli nie większym, z braku stosownej wiedzy, wyczucia estetycznego, a bywa że zwykłej pokory. Efekty swoistej „samowiedzy”, której jedyną legitymacją jest lada jaki grosz pozwalający na realizację zadziwiających form składania zaprzęgów, które są zlepkiem taniego teatru, chorej wyobraźni i zwykłego kiczu oraz wyobcowania względem tradycji. Myślę, że jedną z dróg wyjścia z tej sytuacji jest organizowanie konkursów tradycyjnego powożenia w oparciu o zasady wypracowane dla tego typu przedsięwzięć w zachodniej Europie. Droga to zapewne długa, ale dla pocieszenia mogę dodać, że i w tamtych, zasobnych krajach z poziomem przygotowania zaprzęgów do startu w konkursach bywa różnie.
     Nie trzeba ukrywać, że sport zaprzęgowy jest sportem drogim, ale też silnie zróżnicowanym pod względem potrzeb i możliwości. Można przecież z sukcesem startować pojedynczym zaprzęgiem w stylu wiejskim i w klasie „pony”, który w obszarze kosztów będzie dzieliła przepaść wobec zaprzęgu poczwórnego w stylu angielskim w klasie „coaching”. Wybór drogi będzie więc zależał od samego zainteresowanego, który powinien jednak pamiętać, że lepiej założyć mniej, a zrobić to dobrze niż podchodzić do tematu nadmiernie ambitnie, pozostawiając go niedopracowanym. Dotyczy to w równym stopniu doboru koni, uprzęży, pojazdu co odpowiedniego ubrania powożącego, obsługi czy gości na pojeździe.
     Zasady doboru koni do zaprzęgu dla wszystkich zajmujących się tematem wydają się sprawą dość oczywistą- od pamiętnych słów Jędrzeja Kitowicza, które przytaczałem w poprzednim artykule, że zaprzęg winien być „maścisty i sprzęgły” do dziś zasada ta pozostaje niezmienną, a szczególnie wskazaną w wypadku powożenia tradycyjnego. Problem dotyczy oczywiście prawidłowego złożenia pary, tandemu, trójki „w szpic” czy „w poręcz”, czwórki czy piątki. W zależności od ilości koni skala trudności rośnie w postępie niemal geometrycznym - dotyczy to w równym stopniu doboru pod względem maści i odmian, jak eksterieru i ruchu, bowiem wiadomo, że konie nie rodzą się spod stempla. Dlatego warto czasami powściągnąć ambicje i ograniczyć się do prostych wyborów. W konkursach tradycyjnego powożenia w Europie zachodniej czy Ameryce, ilościowo dominują zaprzęgi jednokonne - wiąże się to właśnie z dostosowaniem się do ekonomicznych możliwości, posiadanych umiejętności i ilości czasu, jaki trzeba poświęcić na przygotowanie zaprzęgu do startu. Zaprzęg jednokonny stawia znacznie mniejsze wymagania, choć   może być równie efektowny jak wielokonny, ale w dużym stopniu zależy to od urody i ekspresji ruchu konia, które to cechy mogą zrekompensować naturalną dynamikę zaprzęgu wielokonnego.
      Do jednokonnego zaprzęgu najbardziej właściwym jest pojazd dwukołowy, tak popularny w zachodniej Europie, szczególnie we Francji, Belgii, Holandii i na Wyspach Brytyjskich, u nas jednak tej popularności nie zyskał. Istnieje cała gama typów pojazdów dwukołowych, „gigów”, „cartów” , kabrioletów, kariolek i karykli, które z powodzeniem w zaprzęgach jednokonnych mogą funkcjonować, ale mogą również być użyte lekkie pojazdy czterokołowe - rzecz cała zasadza się we właściwym ujęciu proporcji między kalibrem konia oraz wielkością i charakterem pojazdu. W kategorii pojazdów spacerowych mamy gamę różnego typu faetonów o mniej sportowym charakterze, ale w zupełności odpowiednich do amatorskiego powożenia.
 
     Skala trudności i koszty rosną niepomiernie, gdy wchodzimy w bardziej rozbudowane formy zaprzęgów. Dobór pojazdów w naszej rzeczywistości stanowi dość zasadniczą trudność, gdyż oferta rynkowa odpowiednich pojazdów zabytkowych jest nader uboga i bazuje głównie na pojazdach sprowadzanych ze Szwajcarii, Niemiec, Holandii czy krajów skandynawskich, o formach  z natury obcych naszym tradycjom  a nie na tyle uniwersalnych, by je można uznać za typy powszechnie w sporcie używane. Przy umiejętnym doborze, można czasami z tej sytuacji wybrnąć z pozytywnym skutkiem - gorzej bywa jednak z właściwym przeprowadzeniem remontu pojazdu i dostosowania do warunków użytkowych. Dotyczy to głównie współcześnie stosowanych rozwiązań podnoszących sprawność i bezpieczeństwo, a tak niechętnie widzianych i negatywnie ocenianych w konkursach tradycyjnych, w których nacisk bardziej położony jest na właściwy dobór i przygotowanie koni, niż na zastępcze środki bezpieczeństwa.
      Popularne dziś hydrauliczne hamulce tarczowe są niestety obcym wtrętem i zeszpeceniem tak historycznego, jak też współcześnie zbudowanego stylowego pojazdu – bronią się jedynie stosowane dziś przez zakład  Zenona Mendyki hamulce taśmowe, będące kontynuacją starego patentu, stosowanego już w XIX wieku. Oczywiście problem ten dotyczy hamulców dodatkowych, w tradycyjne hamulce klockowe pojazd winien być zawsze wyposażony. Tak więc szkolenie koni w tradycyjnym powożeniu wymaga ograniczonego używania hamulców, szczególnie jako pomocy w powodowaniu końmi.
     Z powodu niedostatku historycznych pojazdów sportowych i spacerowych, możemy sięgnąć do bieżącej produkcji stylowych pojazdów, gdzie możemy określić dokładnie czego oczekujemy, ale według regulaminów konkursowych stosowanych przez AIAT musimy liczyć się z obniżką punktacji za ocenę pojazdu. Z naszego punktu widzenia, ten zapis wydaje się być dyskusyjny, ale postaram się do niego odnieść w kolejnym artykule, omawiającym zasady punktacji w konkursach tradycyjnych.
     Zasada ta nie dotyczy uprzęży, która niszczy się niepomiernie szybciej niż pojazdy i trudno by wymagać dziś, by do konkursu ubierać konie w uprząż historyczną choćby z racji parametrów wytrzymałościowych, jeśli już pominiemy zasady natury konserwatorskiej. W tym wypadku  nie stosuje się obniżonej punktacji- ocenia się jedynie styl, jakość, dopasowanie i czystość uprzęży. W naszym kraju istnieją warsztaty rymarskie, które są w stanie wykonywać uprzęże mogące sprostać wymaganiom konkursowym, pod warunkiem jednak, że zamawiający będzie stawiał konkretne wymagania, zgodne z ustalonym stylem i ze świadomością zasad klasycznej estetyki. Takie wymagania pozostają niestety w sprzeczności z panującymi obecnie trendami oferującymi nowe, często wynaturzone formy  wynikające niestety z nieznajomości elementarnych czasami zasad. Dotyczy to na przykład zasad heraldyki, które określają kto, kiedy i w jakiej formie ma prawo do używania herbu. Spotykane dziś „zdobienie” uprzęży tandetnie odlewanymi herbami czy koronami jest najczęściej zwykłą uzurpacją i zjawiskiem nagannym, wynikającym z nierespektowania dość podstawowych praw własności, do których należy prawo do używania herbu, czy znaku zastrzeżonego.
     Uprząż sportowa powinna mieć kształt prosty, bez żadnych ozdobników, możliwe jest jedynie użycie inicjałów właściciela zaprzęgu lub uproszczonej formy herbu, jeśli jest do tego uprawniony. Okulary na ogłowiach winny być prostokątne lub w kształcie litery D, nagrzbietniki o prostych liniach, szlufy zwykłe i klamry jednostronne. Uprząż do pojazdu spacerowego może mieć bardziej wyszukaną formę, ale ze stosownym umiarem, natomiast w każdym wypadku liczy się jakość użytych materiałów i wykończenia, ze szczególnym zwróceniem uwagi na oszlifowanie krawędzi skórzanych elementów. Kolor okuć uprzęży winien być dopasowany do okuć pojazdu, których podstawowym wskaźnikiem są lampy i klamki, jeśli je pojazd posiada. Wyjątek stanowią okucia dyszla i naszelniki w sportowym stylu angielskim, które zazwyczaj wykonane są z polerowanej stali oraz kiełzna. Wszelkie dodatki z kolorowej skóry w większości wypadków są w złym guście, natomiast wewnętrzne powierzchnie chomąt, czy poduszki nagrzbietników w uprzęży czarnej mogą być z naturalnej skóry. Przyjęte jest również w zaprzęgu sportowym używanie lejc z naturalnej skóry do czarnej uprzęży jak też stosowanie kiszek chomątowych z naturalnej skóry, ale wyłącznie do karet typu „Road Coach” i ciężkich faetonów pocztowych. Uprząż wykonaną w całości z naturalnej, brązowej skóry winno się stosować wyłącznie do pojazdów wykonanych w naturalnym kolorze drewna, natomiast uprząż czarną traktuje się jako uniwersalną.
     W naszym wypadku powinno stać się ambicją uczestników konkursów promowanie stylu narodowego, a za taki można uznać styl krakowski, choć w wypadku zaprzęgów sportowych, czy spacerowych dotyczyć może to jedynie użycia odpowiedniej uprzęży, która niestety nie jest tożsama z popularną uprzężą góralską. Właściwą formą jest jedynie tak popularna niegdyś w polskich dworach, tzw. odmiana warszawska, czyli lekka wyjazdowa uprząż  w stylu krakowskim w luksusowym wykonaniu, umiarkowanie zdobiona. Doskonałe przykłady takiej uprzęży są zachowane w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie. Było by rzeczą pożądaną by polskie warsztaty rymarskie mogły stanąć na wysokości zadania, wykonując taki typ uprzęży, który by nie kojarzył się koniecznie z zaprzęgiem chłopskiego, krakowskiego wesela.
     Wzorem dla nas mogą być Hiszpanie, którzy w sposób zdecydowany kultywują swój styl narodowy i w tej formie startują w międzynarodowych konkursach. Dotyczy to także stroju powożącego, obsługi i gości. Dla nas byłoby to wyzwanie dość kosztowne, ale myślę, że nie niemożliwe.
    Sprawa ubioru ma ogromne znaczenie dla spójności estetycznej startującego zaprzęgu. Przyjęta i stosowana ponadczasowa tradycja dość precyzyjnie określa formę ubioru powożącego dżentelmena jak też obsługi zaprzęgu w sportowym stylu angielskim, pozostawiając wybór stroju gości ich indywidualnemu wyczuciu, co daje niestety różne efekty, czasami mocno dyskusyjne. Podobnie sprawa wygląda w sportowym stylu węgierskim. Style narodowe poza tymi dwoma rządzą się własnymi prawami, ale równolegle można rozpatrywać również dość uniwersalne style związane z funkcją zaprzęgu jak np. zaprzęgi myśliwskie, wiejskie, spacerowe i piknikowe. W każdym przypadku zasady obowiązują te same, czyli poszukiwania pełnej harmonii wszystkich użytych elementów od formy stroju, koloru po dodatki, takie jak parasole, laski, bukiety etc.
    W czasie pobytu na konkursach w Cuts i Celle, jak również analizując materiały filmowe z konkursów w zachodniej Europie zauważyłem wiele dyskusyjnych zjawisk, które nie wiem jakie wrażenie czyniły na członkach jury, ale dla mnie były świadectwem właśnie niedostatecznego wyczucia formy i stylu. Bo czyż niewiasta towarzysząca dżentelmenowi w historycznym pojeździe, w pięknym kapeluszu, ale za to w sukience mini może liczyć, że ogólne wrażenie w ocenie załatwią jej piękne nogi. To tylko jeden z wielu przykładów ekstrawagancji, których celem jak zawsze bywa zwrócenie na siebie uwagi, co w prosty sposób przeczy zasadzie harmonii. Zbyt duże i ekspresyjnie ozdobione kapelusze, jaskrawe kolory bywają domeną pań, panowie częściej rażą niechlujstwem ubioru czy hołdowaniem aktualnej modzie, co nijak nie przekłada się na dobry odbiór całości.
    Ubiór obsługi często wiele pozostawia do życzenia, mimo że wzorce są dawno ustalone. Niestety stosowane są różne „zamienniki” pochodzące ze stroju jeździeckiego, niekoniecznie mającego coś wspólnego z zaprzęgami. Dotyczy to stosowanych cylindrów dresażowych, toczków, żakietów i butów jeździeckich, kiedy formy przewidziane dla zaprzęgu zdecydowanie się różnią. Takie efekty można przypisać w równym stopniu niewiedzy co poszukiwaniu oszczędności. Bo ubieranie luzaka w sztyblety ze sztylpami nowego kroju, z żałośnie wyglądającymi gumami z tyłu rzeczywiście wychodzi tanio, ale jeszcze bardziej tani uzyskuje się efekt. W tym przypadku zdecydowanie lepiej mogą wyglądać spodnie z mankietami typu jodhpurs ,z tweedowym żakietem i kaszkietem, ale wyłącznie w zaprzęgu wiejskim lub piknikowym. Ten styl zalecałbym zresztą tym wszystkim, którzy zmuszeni są do ograniczeń w wydatkach. Zaprzęg jednokonny czy nawet parzysty w brązowej uprzęży  szorowej, z odpowiednim pojazdem w naturalnym kolorze drewna, do którego zdecydowanie pasują tweedowe marynarki i kaszkiety, beżowe bryczesy i brązowe, klasyczne sztylpy do takichż sztybletów lub trzewików, czy z użyciem wyżej wymienionych jodhpurs, mogą równie dobre wrażenie zrobić co kosztowny wielokonny zaprzęg w stylu angielskim, a estetyczny efekt może być uzyskany za wielokrotnie niższe środki. Na pozostałe składniki możliwego sukcesu jednak muszą również zapracować umiejętności powożącego i obsługi oraz przygotowanie koni.